sobota, 16 maja 2015

sen spełniony

Seszele, wyspa Mahe. Czy trzeba pisać coś więcej?;)

Szczególnie marzyły mi się w czasie gimnazjum, gdy moim planem na życie było zostanie ornitologiem;) Coś mi się wydaje, że wyszło Be careful what you wishing for, because you just may get it;>
Na zwiedzanie miałam jakieś 4h, wystarczyło na odwiedzenie plaży, ogrodu botanicznego i zrobienie miliarda zdjęć;)))
Żeby dostać się z jednej strony wyspy na przeciwną, trzeba pokonać drogę-serpentynę prowadzącą od wybrzeża, poprzez góry na drugie wybrzeże. Samochodem zajmuje to jakieś pół h, a kierowcy nie znają co to strach;] 































2 komentarze: