poniedziałek, 11 maja 2015

coś do czytania i kicz, który lubię


Ostatnio weszłam w stan posiadania pięknie wydanych klasyków literatury;) A znalazłam je na lotnisku w Dusseldorfie, Niemcy. Kto by się spodziewał?:D

Ale przy okazji chciałam się odrobinę rozpisać o mojej ulubionej współczesnej pisarce, Amerykance, Jodi Picoult. W tym miesiącu obchodzi ona urodziny:)

Przeczytałam kilka jej powieści, ale w planach mam wszystkie;) Najbardziej znana jest z Bez mojej zgody i Dziesiątego kręgu. Z tych, które pochłonełam do tej pory wyłania się jeden bardzo odpowiadający mi schemat i z przyjemnością wczytuję się w historię. A są to międzyludzkie, zawiłe losy, osobisty dramat, który wywraca świat do góry nogami, problemy moralne. Chociaż łatwo wydać osąd, szybko okazuje się, że nic nie jest tylko czarne i białe, a odcień szarości zależy od punktu widzenia danej osoby. I tak poznajemy te same zdarzenie z kilku perspektyw, oczami poszczególnych bohaterów.
Koniec zawsze zaskakuje, a opowieści uczą, że nie oceniaj kogoś zanim nie wejdziesz w jego buty.

W telegraficznym skrócie:

Bez mojej zgody (My Sister's keeper)- historia dziewczyny, która sprzeciwia się rodzicom i nie chce kolejny raz być dawcą dla swojej ciężko chorej siostry.
Dziesiąty krąg (The Tenth Circle)- jak zmienia się życie ojca i jego ukochanej córki, gdy ta pada ofiara gwałtu.
To, co zostało (The Storyteller)- echo II wojny światowej odbija się na życiu wnuczki kobiety, której udało się przetrwać obóz koncentracyjny.
Deszczowa noc (Mercy)- jeśli mąż zabija z miłości terminalnie chorą żonę, to jest to eutanazja czy "zwykłe" zabójstwo?
Dziewiętnaście minut (Nineteen minutes)- następne w kolejce do czytania;))






Wspomniany w tytule kicz który lubię, to pocztówki 3D, którymi bawiłam się jako dziecko:) Na tym samym lotnisku, gdzie znalazłam książki wzbogaciłam swoją kolekcję pocztówek o trzy nowe;3 Te stare pochodzą z lat siedemdziesiątych i obecnie prezentują się tak:



 Nowe:




 Jedna jest już w drodze do mamy;)))



7 komentarzy:

  1. Pamiętam, że jako dziecko miałam taką z czerwonymi różami i strasznie mnie ciekawiła jej konstrukcja- tak bardzo, że porysowałam ją czymś ostrym żeby zajrzec do środka :D zniszczyłam ją totalnie... ech. No była w sumie dość kolorowa to mogło potęgować zniszczenie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wyobrażam sobie tą pasję:D:D:D ja też mam kilka podobnych przypadków na sumieniu...;>

      Usuń
  2. A ja miałam ten wizerunek pary na pomoście w wymiarze A3. Wisiał u mnie nad łóżkiem. Trójwymiar of kors :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mój brat miał słynne dywanowe jelenie na rykowisku...była zazdrość;D:D:D ah wspomnienia:)))

      Usuń
    2. Dementuje, nie miałem :(

      Usuń
  3. Pamiętasz, Madziu,że kartka z rybkami i biały jednorożec były lekiem na łzy Madziniuni?
    Albo jeszcze samochód Psiajaka?
    '

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oczywiście , że pamiętam Martuś;))) dlatego nigdy się z kartkami nie rozstanę;> bo jednorożec chyba już opuścił nasz świat,hm?;)

      Usuń