poniedziałek, 8 grudnia 2014

29 godzin w raju

*Od czasu ostatniego wpisu miałam kilka innych lotów oraz pomysłów na wpisy, jednak to ten wyjątkowo zapadł w pamięci i muszę zdjęciami podzielić się już!:D

Ooooohhhh Mauritius! <3

W jedną z tych 29 godzin spaliłam się na raka i leczę się do dziś, ale sama myśl o tych cudnych widokach działa łagodząco;) 
Pogoda zmieniała się z godziny na godzinę, ale całe szczęście podczas naszej wycieczki łódką motorową na pobliskie wysepki było pięknie;) Co tu dużo pisać... trzeba zobaczyć: 

Resort Shandrani. Ich hasło to Dream is a serious thing i nie rzucają słów na wiatr;)


Kwiat monoi!!! Nareszcie w moich rękach!:D
















Miejscowy Titanic:D z tą różnicą, że był to statek przewożący różne dobra typu przyprawy i cała załoga się uratowała:)













Miałam pokój na parterze i to jest widok z mojego tarasu:
<3


:*

4 komentarze: